Uwielbiam, gdy weekendowe przedpołudnia pachną świeżo upieczonym ciastem lub ciasteczkami. Pachnie wtedy domem i nawet wynajęte mieszkanie staje się bardziej przytulne, bardziej moje. Tym razem sobota pachniała czekoladowym ciastem z bakłażanem (!), a niedziela drożdżowymi rogalikami. Podrzucam Wam przepis na te ostatnie.
Me encanta cuando las mañanas del fin de semana huelen a tartas o galletas recién horneadas. Esos momentos huelen a casa y entonces incluso un piso alquilado se convierte en un lugar más acogedor, más mío. Esta vez el sabado olió a pastel de chocolate con berenjena (!), mientras el domiengo olió a una especie de croissants. Os comparto la receta de estos últimos.